Sunday 30 September 2012

Podnoszę tam, gdzie rzuciłam.

Kolejny raz rozpoczynam surowy eksperyment. Tym razem nie mam ambicji przejścia na taki tryb odżywiania, mimo, że bardzo mi on pasuje (i smakuje) jest to dość nudnawe i antysocjalne. I zimne przede wszystkim. Jako, żem człowiek z natury zziębnięty potrzebuję zupek, kakałek i innej ciepłości.

Dlaczego przestałam pisać. Nie wiem. Z braku możliwości chyba. Fizycznie dosłownie (chłopiec za plecami albo ktoś w szkole) i emocjonalnie. Wyzuta z wszelkich uczuć toczyłam żywot niemal jak w hipnozie od kwietnia do połowy lipca. A potem byłam zapracowana. I bez chłopca. I zakochana w kimś, kogo mieć nie mogę.

Z nowości więc: chłopiec porzucon został z powodu braku ambicji, jakichkolwiek własnych poglądów i chęci życia. Potrzebuję kogoś, kto mnie zainspiruje, czegoś nauczy, pokaże, zmotywuje, popchnie. Nie potrzebuję służącego ani przytakiwacza. Szkoda, dobry był, kochany. Ale już się nie dało.

Przedłużyłam sobie też studia z MSc do MRes, który będę robić part-time. Czyli, że kontunuuję moje badania dla londyńskiej policji przez kolejne pół roku. Kolejne pół roku będę widywać pana, którego mieć nie mogę. Dlaczego tak? Dlatego, że praca w pubie albo sklepie w nadziei i oczekiwaniu na 'prawdziwą' pracę bardzo mnie przeraża. Jeśli jakiekolwiek prace się pokażą i jeśli jacykolwiek pracodawcy mnie zapragną proces cały trwa kilka miesięcy w mej branży. Wolę więc jeszcze postudiować i poudawać niedorosłą. Bardzo boje się życia po szkole. Panicznie wręcz.

A jak do końca kwietnia nie dostanę sensownej pracki to się chyba z wyspami pożegnamy...

Nic mnie tu nie trzyma i chyba już nic nie zaskoczy.

Chyba, że nowy flavour w Starbuniu. Albo przecena w Topszopie. Albo cokolwiek o czym można obficie instagramować. Rzyg.

Dziękuję za uwagę.

13 comments:

  1. przyjedź do mnie na flaszkę!

    ReplyDelete
  2. Replies
    1. jak to Cambridge to ja tez chce,choc nie pije :>

      Delete
    2. spoczko, jak bede miec jaki wolny weekend to przybede. z wodka tez. bo wkrotce czas odwiedzic rodzinne strony.
      ps. poka blozka, bo mi sie wszystko pogubilo przez ta przerwe wiekowa :(

      Delete
  3. Nadchodzi zima. Będzie długa i ciemna. Kakao się przyda. Pies też, chociaż chyba kot lepszy(sic!) - nie będzie ciągną na spacer w największą zamieć dziesięciolecia.... Jeszcze koc jest dobry, taki zielony, z polaru...
    Ostatnio szperałam na stronie twojego uniwerku... Już wiem co to MRes (pierwsze skojarzenie - magister resocjalizacji :D).

    ReplyDelete
  4. moja mingerkowa bido,pisz ,pisz,brak mi Twojego lania jadu i motywacji do produkcji smutnego zgnilozielonego smuti

    ReplyDelete
  5. a nie mozesz zmienic miejscowki? moze szkocja?:D albo NZ,albo Australia.Jakby co wezmiesz mnie do walizki? zeszlam do 38,moge i do 34 jak sie upre :(

    ReplyDelete
  6. życie po king's college zapewne nie wygląda królewsko - przetestowałam. siedzę więc sobie na prawie-bezrobociu i łączę się w bólu.. podziwiam wytrwałość w studiowaniu, ja odliczałam dni i godziny do skończenia dissertationowego gówna. nie czułam się studentką już w chwili rozpoczęcia mastra ;) podobnie jak koleżanka @Lexi - zapraszam na flaszkę ;p na wszystkie smutki, kieliszeczek wódki.... pozdrawiam, Paulina

    ReplyDelete
    Replies
    1. na wodke tak, poprosze! jak tylko wyzdrowieje!
      co teraz robisz oprocz bezrobocia?

      Delete
    2. aaa szlajam się po Londynie ;p i szukam kogoś na cybersex :) nie, nie żarcik. w skrócie to uczę angielskiego na kursach organizowanych za kasę z EU. taki ESOL skills for life, czyli podstawowy angielski dla ludzi, głownie z poza unii, którzy czują się tu w anglii nieciekawie, bo nie znają języka i mają za sobą trudną przeszłosć. dużo by gadać. masz jakiegoś 'priva'? hehe P.

      Delete
  7. hey girl! masz gorącą krew w żyłach, surowizna Cię nie złamała ;) powodzenia - mnie też topszopy trzymały, poza tym... trzymam kciuki. i pozdrawiam wrocławsko.

    ReplyDelete
  8. Ja tu wyskocze z malo dyskretnym pytaniem, ale jak sobie radzisz z finansowaniem masters? Chcialabym zrobic, ale nie mam pomyslu, skad wziac pieniadz, z najac zycie pozyczki nikt mi nie da (zreszta, wolalabym uniknac).

    ReplyDelete