Monday 19 December 2011

jestem człowiekiem porażką. tak powinien zaczynać się każdy mój post, tak powinnam mieć na drugie, tak powinnam wypełniać zadziorne plakietki typu "hi, my name is..".
mam 25 lat. na karku 2 podstawówki, 2 gimnazja, 2 licea, 4 uniwersytety. niedokończona weterynaria, BSc i MSc w trakcie.
pracę w angielskich pubach, francuskiej restauracji i sushi take-awayu. doświadczenie zawodowe/internship/wolontariat - brak. zainteresowanie studiami i determinacja - znikome. widoki na egzaminy - marne.
mam za to całą kupę rachunków w moim imieniu, direct debity na telefon, internet, siłownie, ubezpieczenie.. ostatnio też dostałam kartę kredytową, z której póki co nie zamierzam korzystać. choć pewnie rzeczywistość zweryfikuje, i jeśli nie znajdę szybko jakiejś dorywczej pracki (na którą nie pozwala mi szkoła za bardzo..) to będę musiała zadłużyć się w kochanym lloyds tsb na wieki wieków amen. nie mam serca wyciągać więcej od rodziców. i tak już dali mi więcej niż mogli.

mam egzaminy na karku też. mam rachunki, szukanie nowych współlokatorów, ogarnianie syfu po poprzednich.. chcę lekkiego życia człowieka głupiego. ignoranta, któremu wszystko jedno. buca bez ambicji, który jest szczęsliwy z posady ciecia, ćwiartki za pazuchą i dodatku na dzieci.

a jak juz mam być dorosła i odpowiedzialna i z papierami i lepszym credit score to niechże to będzie po studiach. kiedy będę mieć pracę. bo godzenie wszystkiego innego z koncentracją na szkole troszkę mi się nie układa. dochodzą też marzenia o byciu piękną i utalentowaną. niespełnione pasje rysunkowopisarskośpiewackoaktorskie. pogoń za chudością i naprzemienne opychanie się dietetycznym ciastem.
jestem zaprzeczeniem wszystkiego, czym chciałabym być. nie mam też siły, by się zaprzeć i obrócić niczym kot ogonem. jęczę i ględzę i marzę o lepszych czasach. lekkich czasach. nowym jorku, berlinie, mediolanie. o mieszkaniu na islandii. o mądrych, inspirujących znajomych, wieczorach z książką i filmem i kominkiem.
zamiast tego marnuję czas na portalach społecznościowych i podglądaniu życia tych, którym bardziej lub mniej zazdroszczę.
jestem człowiekiem porażką.

12 comments:

  1. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  2. Piszesz o mnie? Bedziesz moja przyjacioleczka?
    Wlasnie powzielam postanowienie noworoczne: skonczyc sie truc. Nie jestem chuda - ok, ale chociaz umiem sie ubrac tak, zeby bylo to jak najmniej widoczne dla otoczenia. Nie jestem madra - i tak madrzejsza niz wiekszosc ludzi spotykanych w tramwajach. Statystycznie nie jest zle. Na brak kasy ciezko cos poradzic. Nie bede Ci sie podlizywac i mowic, ze wydajesz sie byc taka madra, ironiczna dziewczynka, a juz samo dostanie sie na weterynarie i studiowanie teraz w LDN, swiadczy o Twoich zdolnosciach mozgowych...Ble, nie lubie byc mila. A! No i masz chlopca, i chlopiec Cie kocha, dogadujesz sie z chlopcem, nie masz kryzysu dwuletniosci i innych bajerow. Generalnie, jezeli ja nadal bede z moim chlopaczkiem do wakacji to mozesz smialo surf our couch in Milan, no kidding. Plus jestem mistrzynia (czerwienie sie na sama mysl o tym) darmowych przejazdow tamtejszym metrem takze, bedzie to wycieczka ekonomiczna ;p

    ReplyDelete
  3. chciałabym coś napisać, ale czuję, że i tak wyjdzie na Twoje :P trudno jest przekonac pesymistę, że jest dobrze :P

    ReplyDelete
  4. alez ja nie jestem pesymista, jestem maruda ;]

    ReplyDelete
  5. Malkontentka, ot co!
    ale gdzie jak nie na własnym blogu powyrzucać troszkę brudów;)

    ReplyDelete
  6. to ja sie podpisuje pod tym wszystkim. plus dodac moge od siebie ze jak juz myslalam ze wszystko sie zaczelo uklada i wyszlam na prostą. to dowalilo kopa z półobrotu z takiej strony co to sie nie spodziewałam. ale ej tej. kochajmy życie i bawmy sie. oraz jedzmy pysznosci bo tylko to tam pozostało :D

    ReplyDelete
  7. a jak umrzesz to cię zjedzą robaki... ;p

    ReplyDelete
  8. Tag 'płacz i lament' :) Bomba.

    ReplyDelete
  9. nie jesteś wcale porażką tylko normalną młodą osobą w tym okrutnym, zwariowanym, poprzewracanym do góry nogami świecie... Takich jak Ty jest na pęczki... ale czy się załamują? :) Głowa do góry... jutro będzie lepsze :)

    ReplyDelete
  10. pownien być płacz i zgrzytanie zębami, ale niech i tak będzie... ;-))

    ReplyDelete
  11. Przynajmniej nikt nie spuszcza Ci powietrza z opon pod blokiem Dziadków, gdy się z nimi żegnasz, bo na swięta ich bezczelnie zostawiasz z resztą rodziny. Zacznij myśleć pozytywnie ;-)))))

    ReplyDelete