Wednesday, 27 February 2013

nie pisze, bo nie mam o czym. bo wszystko, co mam do powiedzenia ostatnio albo pojawia sie na twitterze, albo jest niepublikowalne nijak i nigdzie.
podobno ludzie narzekajacy zyja dluzej, bo stresy to uwalnia i oczyszcza psyche. czyli, ze jestem niesmiertelna. bzdura.
jak sie narzeka, to przewaznie ma sie ku temu powod. nie jakis trywialny, ze na torebke LV nie stac czy, ze w rozmiar 8 nie wchodze. konkretniejsze problemy rozne. o ktorych mowic nie chce. ani tym bardziej pisac.
jedyne, co mam ochote powiedziec gwoli podsumowania to proste, acz tresciwe my life sucks .
i tak, wiem, jestem mloda, zdrowa, piekna, inteligentna, studiuje, mieszkam w Londynie, jakastam prace mam, glodem nie przymieram. i co z tego? gowno z tego. nie jestem w swoim zyciu obecnym szczesliwa. jestem 'utknieta' i samotna. i nie lubie halasu.