Sunday, 18 December 2011

Już już piszę już się poprawiam!
Swoją drogą, to noszę się z myślą o napisaniu czegos od miesięcy... a na pewno tygodni. Na pewno od poprzedniego razu w Polsce. Ale ze mną to już tak jest. Myślę sobie, że dobrze byłoby coś zrobić.. i tak myślę jak i kiedy i co będzie przed i po i tak trwam i tkwię w tym zamyśleniu, aż ostatecznie nie zrobię nic, mija moment, chęć i możliwość i zostaję znów niepłodna z moim nudnym ajfonem, którym nie kręcę szałowych filmików, nie jestem gwiazdą instagramu i twittera, fejsbuka używam do kontaktów z klasą, a i nawet muzyki nie słucham... bo mnie nic nie wzrusza. (Tu apel: ludu boży, poratuj dobrą nutą).

Jako postanowienie noworoczne.. abo pre-noworoczne, taki trial w sensie jakby czy coś, postanowiłam, że będę pisać tak jakoś raz w tygodniu. Kiedyś miałam o czym, to i teraz powinnam. No i języka w gębie i pod palcem zapomnieć nie należy.

Cóż nowego od ostatniego razu. A nie wiem.. wydaje mi się, że nic. Bo przecież moje życie jest nudne, smutne, a ja wiecznie niezadowolona, otyła i leniwa.

Jestem w domu. Dziś przyleciałam. Jest mokry brudny śniegodeszcz i ciemno i zimno.
Miałam cudowny humor świąteczny dopóki nie wylądowałam. Tak już działa na mnie Polska od kiedy nie wracam do 'domu', tylko nowego miejsca zamieszkania rodziców. Od kiedy nie mam samochodu, niemożliwym jest wyrwać się stąd i zobaczyć znajomych. Siedzę więc i ględzę jak zwykle.

I właśnie dowiedziałam się, że dostałam B z prezentacji. Dwie osoby, których oceny znam maja B+ i A+. Pierwszy raz jestem najgorsza. Wiem, że przekrój niewielki, że pewnie komuś poszło gorzej... ale nie. Nie podoba mi się to. Idę się uczyć.
Nie od parady chyba KCL to jedna z lepszych uczelni w UK. Co prawda wciąż przy minimalnym wysiłku idzie mi ok, ale tu musi iść super. Nie po to robie te studia, żeby sie przez nie ledwo przebić.

Ide sie uczyc o high performance liquid chromatography albo coś. Cokolwiek. Muszę...

3 comments:

  1. Dziękuję.
    Po drugie na pewno nie jest nudne! Już to że studiujesz za granicą jest świetną sprawą!
    Też tak myślałam jak Ty, ale trzeba zauważać chociażby te maleńkie, radosne rzeczy, bo często one mają tu największe znaczenie :)

    ReplyDelete
  2. :) pisz jak najwiecej, marudz, bo wtedy inne marudy poczuja sie same ze soba lepiej. Polski syndrom 'sasiad ma gorzej' ;p muzyka, nie rozumiem jak mozesz nie sluchac Lana del Rey, Sia, Russian Red, u mnie wlasnie Adam Green i Princess Chelsea. a teraz zabieram sie do tycia ;-)

    ReplyDelete
  3. ojtaaam.TY jesteś ,jak sama napisałaś, na jednej z najlepszych uczelni w UK,mieszkasz w Londku (brzmi lepiej niż x,y,z),grube pewnie masz co najwyżej zwoje muskowe i jelito. Jak TY narzekasz to pewnie JA powinnam się powiesić !
    mali cios sa

    ReplyDelete