Tuesday, 14 October 2014

Korea

Korea dzien szosty.
Przyjechalam i bylam zadowolona jakies 20 minut, dopoki nie opuscilam terminalu i nie poszlam do bankomatu, gdzie okazalo sie, ze nie moge wyplacic pieniedzy. Poszlam do jeszcze 5 bankomatow na lotnisku, zaden pieniedzy nie dal.
Przyszedl Patrik i oswiadczyl mi, ze ma sporo zajec w uni i nowa dziewczyne, wiec praktycznie bede sama sobie wycieczke przezywac. Troche wkurw, bo przeciez 'can't wait for you to come', 'it's gonna be amazing' i w ogole, ze jako, ze to jego ostatnie 2 miesiace w Korei to pojezdzi ze mna, zeby porobic zdjecia, pokrecic filmy i w ogole zeby bylo fajnie. Wkurw, ide spac.





No i juz mialam pisac posta nie o Korei, ale o tym, jak zawiodlam sie na dlugoletnim znajomym, jak wszystko bylo nie tak. Bo niestety mam jakas okropna skaze, ktora nie pozwala mi odczuwac pozytywnych uczuc. Albo jest fatalnie, albo nie jest zle. Nigdy nie jest dobrze, fajnie czy przyjemnie.

Siedze wlasnie na lotnisku w Helsinkach czekajac na transfer do Londynu.
Za jakies dwa miesiace rozpoczne nowe zycie w nowym kraju. Nie wiem jak bedzie, na pewno bedzie inaczej. Taniej, wolniej,  mniej bezosobowo. Nie moge i nie mam sily tkwic w miejscu, w ktorym codziennie budze sie zmartwiona, smutna, a w sercu mam jaskolczy kurwa niepokoj, bo nie mam pracy porzadnej, bo pieniedzy nie starcza, bo znajomi czy wspollokatorzy nie tacy, bo zawody wszelkie sercowe i socjalne i w ogole ciagle zle. Od dwoch lat mam kryzys wszystkiego. Nie wiem czy przeprowadzka pomoze, ale raczej nie zaszkodzi. W najgorszym wypadku dalej bede pracowac w knajpach, ale chociaz jezyka sie naucze. Zobacze cos nowego, pooddycham powietrzem o zdecydowanie mniejszym zanieczyszczeniu.
Mam nadzieje, ze problem nie jest we mnie zakorzeniony na tyle, ze bede go targac ze soba gdziekolwiek pojade. Mam nadzieje, ze wraz z opuszczeniem Londynu opusci mnie niepokoj, niemoc i niechec.


Post o Korei moze bedzie. Bo chyba powinnam pisac bloga w ramach autoterapii. Wtornie nauczyc sie mowic o rzeczach pozytywnie. Zmusic sie, wytrenowac. Moze i beda posty retrospektywne z Islandii na przyklad. Spelnilam dlugoletnie marzenie, a jedyne co mialam wtedy do powiedzenia, to ze bylo ladnie, nie tak zimno jak sie spodziewalam, i ze nie mam teraz pieniedzy.

Koniec tego. Ilez mozna byc jeczydupa.

1 comment: